Bo to, że daje, jest przecież oczywiste!
Nauka dodatkowego języka jest jedną z najlepszych i jednocześnie najbardziej dostępnych inwestycji. Pieniądze i czas poświęcone na poszerzanie własnych "zasięgów" komunikacyjnych u naprawdę dobrego nauczyciela, który nie tylko "lubi se pogadać", ale przede wszystkim umie trafnie przewidywać, czujnie słuchać i cierpliwie tłumaczyć, mogą zacząć poprawiać naszą konkurencyjność na rynku, podnieść komfort życia i nawet dochody już od poziomu A2 – a jest to do osiągnięcia już po kilku miesiącach rzetelnej nauki.
Na przykład wielu lekarzy spotyka się dziś z sytuacją, gdy do ich gabinetów przychodzą pacjenci, które mówią po rosyjsku lub ukraińsku, lecz jeszcze nie znają polskiego ani angielskiego. Pozostaje mówienie we własnych językach, pokazywanie na palcach, korzystanie z niedoskonałych translatorów i strach przed niezrozumieniem (nawet taka błaha "niedziela" może nieźle namieszać, bo po rosyjsku to "tydzień"). Białorusini, Ukraińcy czy Rosjanie, którzy postanawiają wyjechać ze swoich trudnych krajów, nierzadko wybierają Polskę jako kraj europejski, ucywilizowany i coraz zamożniejszy, lecz jednocześnie "po słowiańsku" im bliski.
I jest to dobry wybór.
Często jednak spotykam się z poglądem, że polski... phi, to bułka z masłem – wystarczy się osłuchać na YT (uwaga na lektorów nieodróżniających "cz" od "ć"!), nauczyć paru nowych słówek, a resztę wymawiać "po polsku" i już. Przywiet! Na miejscu okazuje się jednak, że dobry, a nawet dostateczny polski wymaga więcej wysiłku i uwagi. Dlatego tak ważne jest, by nauczyciel znał język ucznia i rozumiał, skąd bierze się chęć powiedzenia czegoś tak, a nie inaczej. To minimalizuje stres i nieporozumienia oraz zwiększa poczucie bezpieczeństwa i chęć nauki. Prócz podnoszenia własnych kwalifikacji znajomość dodatkowego języka ma, na moje oko, jeszcze jeden pakiet super zalet: przedłuża młodość, otwiera dostęp do nowej rzeczywistości i daje świeżość dodatkowej perspektywy. Dzięki znajomości języków, zamiast spuszczać wzrok i prosić kogoś, kto "umie po ichniemu", sami możemy nawiązywać ze światem tyle kontaktów, ile nam się podoba.
I to jest ok!